11.5.09
zazdrość
Lubię ten moment przedwiośnia, kiedy jeszcze nie ma liści, kiedy pączki dopiero nabrzmiewają. Chętnie bym ten czas zatrzymała. Nie dlatego, że jest taki piękny. Zazdroszczę. Nie chcę, żeby stało się coś więcej, żeby obietnice się wypełniły. Zazdroszczę roślinom kwiatów i delikatnych młodych liści, pękających w cieple pąków. Zazdroszczę wiosny. Moje obietnice, nadzieje, spodziewania uschły zanim dojrzały. Lato zastało moje gałęzie nagie, jakby martwe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz