6.5.09
smutek
Wracam do domu i czuję, że z zaplanowanych zdjęć już nic nie wyjdzie. Wszystko wygląda jak prze chwilą, ale podstępny, pełznący po ziemi smutek zdążył owinąć mi się wokół nóg. Teraz oplata mnie, prawie niepostrzeżenie, niby delikatnymi nitkami, niby mgłą, którą można by rozpędzić jednym stanowczym ruchem. Nie można. Więzy są podstępne. Każdy gwałtowny gest zaciska je mocniej, wyczerpuje. Pozostaje przespać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz