Wzruszyła mnie gałązka mięty zerwana wczoraj. Zielona, mięsista, włochata, pachnąca. Już przywiędła. Drobne listki na czubku, malutkie, doskonałe, które nigdy nie urosną. Płaczę, bo nie można ożywić tej gałązki, nie można zasadzić jej z powrotem, żeby żyła.
Ale nie przeszkadza mi to wrzuci liść do herbaty…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz